Loading...... AdDynamix

Picture

 

 

Picture

 

 

Marek Myszk

 

 

 

Stożek rogówki vs x-linking (cross linking)

 
 
30 kwietnia 2006
 
 
 
Witam,
 
 
 
tak jak obiecałem opisuję Wam moi drodzy forumowicze swoje doświadczenia związane z
zabiegiem x-linking.
 
Aby opis ten był jasny i jednocześnie przydatny dla wszystkich (również dla
nowych w tej dziedzinie) w wiadomości tej zbiorę wszystkie informację jakie posiadam
o chorobie "stożek rogówki" jak i wszystkie doświadczenia i spostrzeżenia z
zabiegu, który przeszedłem.
 
 
 
Wiadomość dzielę na części:
 
 
 
1. Przed zabiegiem
 
2. Na czym polega x-linking
 
3. Zabieg
 
4. Pierwszy tydzień po zabiegu
 
5. Rezultaty i życie po zabiegu
 
6. Informacje dodatkowe
 
 
 
Mój wiek to 25lat, mieszkam w Warszawie.
 
 
 
 1. Przed zabiegiem
 
 
 
Po najbardziej podstawowe informacje zapraszam tu (ja również zaczynałem od tej strony):
 
www.keratoconus.pl
 
Do tego dodam tylko tyle, że ze stożkiem niewskazane jest (wręcz
zabronione) uprawianie ćwiczeń siłowych oraz skoków na bungee i innych
po których wychodzą tzw. „żyły na skroniach”.
 
 
 
A więc tak. Historia wykrycia mojego stożka rogówki wyglądała podobnie
jak u wielu z Was:
 
- pogarszał mi się wzrok, dość długo z tym funkcjonowałem dopóki
prowadzenie samochodu oraz patrzenie na wprost przed siebie nie zaczęło mi
sprawiać znacznych kłopotów;
 
- później wizyta u okulisty, który chciał przepisać mi okulary w
których kręciło mi się w głowie (okulary z cylindrami) - nie dałem się;
 
- kolejny okulista - to samo;
 
- kolejny okulista - pewien pan ordynator, niby autorytet - przepisał
mi takie same okulary jak poprzedni okuliści i powiedział "tak musi być, w
głowie z czasem przestanie się kręcić". Troszkę podłamany wykupiłem okulary
i zacząłem się na siłę do nich przyzwyczajać (przepisane okulary to
 
OKO PRAWE: Sfera -1,5 Cylinder +1,0 Oś 137st.
 
OKO LEWE: Sfera -2,0 Cylinder +2,5 Oś 26st.).
 
- po dwóch tygodniach męczarni stwierdziłem, że pierdziele takie życie 
i udałem się do bodajże najlepszej kliniki okulistycznej w Warszawie
(www.okolaser.com.pl punkt przy ul. Grzybowskiej) celem zrobienia sobie
laserowej korekcji oczu. W trakcie badań kwalifikujących na ten zabieg
okazało się, że mam stożek rogówki w pierwszym stadium i naturalnie z tą
chorobą nie kwalifikuję się na korekcję laserową. Tu poinformowano mnie
ogólnie o chorobie i przepisano odpowiednie na tą chwilę okulary (oczywiście
bez cylindrów):
 
OKO PRAWE: Sfera -1,25
 
OKO LEWE: Sfera -1,5.
 
W tych okularach wreszcie widziałem lepiej niż bez nich.
 
To był 16 luty 2006 roku.
 
 
 
Przez pierwsze dwa dni po tym jak się dowiedziałem, że mam stożek rogówki
dużo o nim czytałem (m.in. ze strony www.keratoconus.pl). Naturalnie
załamałem się jak każdy "nowy". Wizja bardzo złego widzenia w przyszłości
bez możliwości dokładnej i wygodnej korekcji wady przerażała mnie. Dodatkowo
przeszczep... który praktycznie czeka każdego stożkowca którego choroba
dorwała w młodym wieku. Na początku liczyłem jeszcze na jakieś szczęście, ale
fakty i wiadomości na różnych forach internetowych są nieubłagane: choroba
posuwa się u każdego, bez wyjątków, posuwa się w różnym tempie i obecna
medycyna nie wie co ją wywołuje oraz co powoduje szybki lub wolny postęp.
 
 
 
I tak bez większego przekonania wgłębiłem się w mało znaną metodę x-linking -
naświetlanie oczu światłem ultrafioletowym wykonywanym przez lekarzy w
uniwersyteckiej klinice w Dreźnie. Bez przekonania, ponieważ nigdzie nie
mogłem znaleźć informacji o rezultatach naświetlania oraz rzetelnych opisów
osób które to przeszły. Głównym źródłem wiedzy była internetowa strona
kliniki w Dreźnie w której profesor Kohlhaas opracował tą metodą i w której
 wykonują.
 
 
 
Następnie byłem na wizycie u bardzo dobrego okulisty profesora Szaflika w
klinice OkoLaser. Tu niestety potwierdziły się moje obawy: nie ma żadnych
nowych metod walki ze stożkiem oprócz tych które są opisane w Internecie.
Mało tego, o x-linkingu Pan Szaflik nie wiedział. Zrezygnowany pokazałem mu podstawowy
opis metody, który wydrukowałem ze strony www.keratoconus.pl o
x-linkingu. Lektura wciągneła Pana profesora na ładnych kilka minut. Na końcu
dodał "hmm ciekawe". Tak więc na koniec spytałem go jeszcze czy duże jest ryzyko
uszkodzenia oka przy omawianym zabiegu, odpowiedział, że nie widzi ryzyka w tak prostej metodzie.
 
 
 
Po tej wizycie nie miałem już chyba wątpliwości, że x-linking pomimo, że
jest bardzo mało znaną metodą, stanowi jedyną szansę na ucieczkę przed
kolejnymi stadiami choroby stożka rogówki.
 
Po kilku dniach szperania w Internecie jeden z członków forum KERATOCONUS na
forum.keratoconus.pl/
podesłał mi adres zagranicznego forum o adresie
www.kcfreedom.org.
Tam po raz pierwszy znalazłem wypowiedzi ludzi którzy poddali się zabiegowi
x-linking. Wyglądało to bardzo obiecująco.
 
Tak więc poprosiłem swoją koleżankę dość dobrze władającą językiem
niemieckim, aby w mojej obecności zadzwoniła do Drezna i wszystkiego się
dowiedziała. Po kilkuminutowej rozmowie wszystko wydawało się w porządku do
tego stopnia, że umówiliśmy mnie na najbliższy wolny termin 2 tygodnie
później (25 kwietnia 2006).
 
 
 
W trakcie wizyty 25 kwietnia przeszedłem kilka badań, które miały na celu
stwierdzić czy kwalifikuję się na x-linking czy nie. Z moją grubością
nabłonka (to cienka warstewka przed rogówką chroniąca oko przed
promieniami UVA itp.) ok. 500 mikro metrów (0,5 nm) spokojnie kwalifikowałem
się na zabieg. Ze wszystkich rozmów przeprowadzonych z lekarzami w Dreźnie
wnioskuję, że grubość nabłonka jest jedynym czynnikiem który decyduje o
tym czy pacjent może przejść zabieg x-linking czy też nie. Dolna granica
grubości nabłonka kwalifikująca pacjenta na zabieg jest między 300 a 350
mikro metrów (0,30 - 0,35 nm). Ten parametr dość łatwo sprawdzić w Polsce.
 
Po badaniach rozmowa z kolejnym lekarzem (wrażenie jakby wyższym rangą) i
końcowe jego zdanie "w tym przypadku x-linking jest jak najbardziej wskazany".
Moja szybka decyzja "jestem na tak" i umówiliśmy w sekretariacie godzinę
jutrzejszego zabiegu.
 
 
 
2. Na czym polega x-linking
 
 
 
Prostymi słowami: wg profesora Kohlhaasa stożek rogówki powstaje na
skutek osłabionych wiązań w kolagenie (to materiał którym w większości
wypełniona jest gałka oczna). Na skutek ciśnienia które panuje w ciele
człowieka wypychany jest stożek w zewnętrznej części oka czyli rogówce.
 
Profesor Kohlhaas odkrył, że naświetlając oko promieniami UVA
jednocześnie podając w formie kropli do oczu Riboflavin (witaminę B2)
powoduje się wzmocnienie i odbudowę połączeń międzykolagenowych, co
stabilizuje zachowanie rogówki. Wynikiem tego jest zatrzymanie się postępów
stożka rogówki, oraz często cofnięcie się wady wzroku nawet o 2 dioptrie.
 
 
 
3. Zabieg
 
 
 
Zabieg miałem umówiony na godzinę 8.30 rano 26 kwietnia 2006. W
poczekalni podano mi środek przeciwbólowy (panadol) oraz małą tabletkę o
działaniu znieczulającym. Po 15 minutach leżałem już na "stole" w cichutkim
przytulnym pokoiku. Tu podano mi krople do oczu (chyba znieczulające).
Następnie przyszedł młody lekarz rodem prosto z Afganistanu (był troszkę
"przypalany"). Nałożył na oczy mięciutkie klapeczki - coś ala miękkie
soczewki kontaktowe, a następnie razem z nimi zaczął ściągać nabłonek.
Trwało to może 1 minutę i było ciekawym doświadczeniem. Dalej pałeczkę
przejął inny lekarz - tym razem biały ;) Dostałem kolejne krople, po nich
następne, żółte - to chyba była ta ryboflawina. Po tym już powiesił mi nad
gałkami diody naświetlające (dwie sztuki bo zabieg był przeprowadzany na
oboje oczu jednocześnie). To trwało dokładnie 30 minut. W trakcie co 5 minut
wkraplał mi żółte krople. Podczas naświetlania rozmawiałem z nim o głupotach
oraz o samym zabiegu. Cały czas mówił co robi, o co tu w ogóle chodzi itp. Rozmowa w 
łamanym z obu stron języku angielskim w dziedzinie medycznej.
 
Cały zabieg od samego początku do końca NIC NIE BOLAŁ. Co prawda zapewniali
mnie o tym, że sam zabieg jest bezbolesny ale oczywiście nie wierzyłem,
opierając się na doświadczeniach np. z dentystami którzy zawsze tak mówią.
Tutaj zapewnienia były w 100% prawdziwe. Po zabiegu wstałem ze stołu
ucieszony, że to tak łatwo minęło i wybiegłem do swojej dziewczyny na
korytarz. Panie pielęgniarki pokazały jej jeszcze jak ma mi wpuszczać
przepisane maści przez kolejne dni i wyszliśmy z kliniki. Wsiadłem do taxi i
pojechałem do hotelu.
 
 
 
4. Pierwszy tydzień po zabiegu
 
 
 
W tej części muszę opisać najmniej przyjemne odczucia z całej
wycieczki do Drezna. Już przed dojechaniem do hotelu zaczęły mnie delikatnie
kłuć oczy. Kilka minut po wejściu do pokoju hotelowego było już całkiem
nieprzyjemnie. No i po 30 minutach musiałem wziąć pierwszy panadolek (tzn.
środek przeciwbólowy przepisany w klinice). Po tych tabletkach ból troszkę
ustępował niemniej jednak było dokładnie tak jak opisywali w klinice, ból
dalej był dokuczliwy. Ale oczywiście dało się to wytrzymać. Jednoczesny
bardzo silny światłowstręt nie pozwalał otworzyć oczu na więcej niż 1
sekundę. No i tu pomoc najbliższych okazuję się niezastąpiona. Było ze mną
jak z małym dzieckiem: jedzenie trzeba było podać, buty założyć, rozebrać,
ubrać, zaprowadzić do toalety. Tego i następnego dnia spałem ile się dało
żeby czas mijał jak najszybciej. Wg przykazania lekarza maści do oczu
wpuszczaliśmy co godzine z wyjątkiem nocy. Następnego dnia tj. 27 kwietnia
przed południem pojechaliśmy na badanie kontrolne. Wszystko było ok. Dzień
po operacji spędziłem tak samo jak poprzedni - z zamkniętymi oczami. 28
kwietnia też pojechaliśmy na badanie kontrolne, tym razem również wszystko
było ok. (drugie badanie tj. dwa dni po zabiegu jest wymagane przez
klinikę). Tego dnia późnym wieczorem jak już było bardzo ciemno otwierałem
oczy na dłuższe chwile, na ok. 10 sekund. Rano 29 kw. mieliśmy pociąg do
Polski i troszkę się martwiłem o podróż ale poszło dość łatwo. Tego dnia
rano bólu już kompletnie nie było. Również tego dnia wieczorem już we
własnym domu przy minimalnym oświetleniu oczy mogłem otwierać niemal
normalnie. Dziś tj. 30 kwietnia piszę Wam tą wiadomość tak więc jest całkiem
nieźle jeżeli komputer mnie nie razi - pod warunkiem ustawienia Windows'ów
w tryb Dużego Kontrastu w opcjach Ułatwień Dostępu (prawie wszystko na czarno).
 
 
 
5. Rezultaty i życie po zabiegu
 
 
 
Jak dowiecie się po przeczytaniu wszelkich informacji na stronie
internetowej kliniki w Dreźnie, efekty x-linking znane są dopiero po ok. 6
miesiącach po zabiegu. Stąd ja wyników z mojego przypadku nie mogę
przytoczyć.
 
Z pewnością tak jak zalecili mi w klinice po 3 miesiącach oraz po kolejnych
każdych 6 będę robił tomografię komputerową oczu, aby sprawdzić czy stożek
stoi w miejscu czy się posuwa. Za wszelką cenę postaram się zamieszczać Wam
moje wyniki tomografów na tej stronie. Będę to robił przy okazji wysyłania
każdego tomografu do kliniki - bardzo prosili abym pozostał z nimi w
kontakcie mailowym.
 
 
 
Po zabiegu nabłonek odbudowuje się niecały tydzień. Wiązania
międzykolagenowe tworzą się do 3 mięsięcy.
 
Bardzo silny światłowstręt mija po ok. 4 dniach. Niemniej jednak oczy będą
czułe na światło przez jeszcze ok. 10 dni - ale to już wiem z zapewnień
lekarzy, a nie po sobie.
 
 
 
Po zabiegu kilkukrotnie pytałem lekarza w Dreźnie jak powinno wyglądać moje
życie po x-linkingu. Byłem pewien, że tak samo jak przed zabiegiem powinienem
unikać wysiłku fizycznego (siłowni), skoków na bandzi i tym podobnych
przeżyć znacznie zwiększających ciśnienie wewnątrz organizmu. Nic z tych
rzeczy. Dostałem odpowiedz, że nie ma żadnych przeciwwskazań aby ćwiczyć i
uprawiać sporty extremalne. Tak czy inaczej, ja chyba już będę się
oszczędzał.
 
 
 
Prosiliście abym spytał o rezultaty pozostałych pacjentów kliniki w Dreźnie.
A więc tak: pierwsi pacjenci mieli zabieg na początku roku 2000, do dziś
było ich ok. 100. Żadnemu pacjentowi stożek rogówki się nie posuwa do
przodu. Wyjątkiem było dwóch młodych pacjentów którym musieli powtórzyć
zabieg lecz lekarze są przekonani, że to ze względu na ich wiek (pierwszy
14, a drugi 15 lat). Po powtórzeniu również u nich stożek się zatrzymał.
 
Jeżeli zastanawiacie się czemu tak mało osób przeszło x-linking to od razu
wyjaśniam: większość ludzi dowiaduje się o swoim stożku jak już na ten
zabieg jest za późno.
 
Ponoć u dorosłej osoby co 10 lat wiązania międzykolagenowe tworzone są od
nowa. I tu dalej pozostaje jedno pytanie: jakie będą nowe wiązania. Tego nie
wie jeszcze nikt.
 
 
 
6. Informacje dodatkowe
 
 
 
Bardzo dobra strona Polska o stożku rogówki
 
www.keratoconus.pl
 
Forum strony - również po Polsku
 
forum.keratoconus.pl/
 
Strona kliniki w Dreźnie w której profesor Kohlhaas opracował metodę
x-linking oraz w której wykonują ten zabieg
 
augen.uniklinikum-dresden.de
 
Bezpośredni link do opisu stożka i metody x-linking (warto zobaczyć dokumenty
PDF do których są linki na tej stronie)
 
augen.uniklinikum-dresden.de/seite.asp?ID=154
 
Międzynarodowe forum o stożku (wymaga zarejestrowania co trwa nawet kilka
dni ale warto, można tu znaleźć wiadomości ludzi po x-linkingu)
 
www.kcfreedom.org
 
Opis Polaka mieszkającego w Niemczech, który poddał się zabiegowi x-linking
 
forum.sybase.com.pl/read.php?f=1&i=1172&t=1172
 
Mapa Drezna
 
www.viamichelin.com/viamichelin/gbr/dyn/controller/mapPerformPage?strLocation=Dresden&strCountry=eur&google=1
 
Adres hostelu gdzie mieszkałem (to jest studencki hotelik, toalety są
wspólne na piętrze ale jest bardzo czysto i tanio 15 euro za łóżko w pokoju
4 osobowym - ja do Drezna jechałem w trzy osoby, a tu akurat nie mieli w tym
okresie wolnych pokoi 3 osobowych tak więc wykupiłem cały pokój 4 osobowy
czyli 4 łóżka żeby nie mieć nikogo obcego w pokoju - koszt nieużywanego
łóżka to 11 euro za dobę)
 
www.boofe.de
 
 
 
Co tu jeszcze mogę podpowiedzieć.
 
W mojej podróży towarzyszyły mi 2 osoby i wcale nie było to za dużo.
Pierwsze dwa do trzech dni było ze mną jak z dzieckiem. Sam totalnie ślepy i
tym samym niezaradny nie chciałem zostawać w pokoju, tak więc jedna osoba
mogła iść np. po zakupy druga zostawała ze mną.
 
 
 
Ja z moją dziewczyną dobrze mówimy po angielsku niemniej jednak nie
zdecydowaliśmy się jechać sami do Drezna. Zabrałem ze sobą koleżankę która
bardzo dobrze mówi po niemiecku. Wcześniej zapoznałem ją z problemem i dałem
do przeczytania całą stronę kliniki - oczywiście w wersji niemieckiej aby
zapoznała się ze słownictwem. Myślę, że zabranie osoby władającej językiem
niemieckim jest dobrym posunięciem pomimo, że w klinice większość personelu
dość dobrze mówi po angielsku. Jak by nie było angielski jest dla nich obcym
językiem i rozmowa w nim ogranicza się do podstawowych informacji.
 
 
 
Koszty
 
 
 
Zabieg kosztuje 1000 Euro za parę oczu. W tym są badania wstępne plus
kontrole po zabiegu. Jeżeli po badaniach okażę się, że pacjent nie
kwalifikuje się na zabieg to impreza ta kosztuje 200 Euro.
 
We własnym zakresie należy wykupić recepty na środki przeciwbólowe, maści i
krople do oczu niezbędne po zabiegu (Ibuprofen Stada 400mg przeciwbólowy,
Floxal 3g - maść, Vita Pos 5g - maść, Efflumindex Liquifilm 5ml - krople,
Corneregel Fluid 10ml - krople) REZEM 52 Euro.
 
Taxi - korzystałem z niej 7 razy, każdy kurs klinika - hotel ok. 8 Euro
RAZEM 56 Euro (ok. 1,8 Euro za km)
 
Hotel - 280 Euro za cały pokój
 
Żarcie, piwo itp. (ok. 3 obiadów w restauracji + 2xśniadanie w hostelowej
kafejce po 5 euro od osoby, reszta posiłków z konieczności przygotowywana w
pokoju: kanapki i gorące kubki - w hostelu dostępna jest duża wspólna
wyposażona kuchnia) RAZEM ok. 350 Euro na 3 osoby
 
Bilety na pociąg: połączenie Warszawa-Berlin oraz Berlin-Drezno wraz z
biletami powrotnymi oczywiście na 3 osoby - 1500zł.
 
RAZEM NA TĄ IMPREZĘ WYDAŁEM: 8300zł
 
 
 
To chyba wszystko
 
Mam nadzieję, że odpowiedziałem na wszystkie pytania które mogą narodzić się
w głowach osób rozważających podróż do Drezna i poddanie się zabiegowi
x-linking.
 
 
 
W razie istotnych pytań służę pomocą, mój mail to:
 
marek [małpka] bjm.pl
 
 
 
Pozdrawiam
 
Marek
 
 
 
 
Wyniki badań:
 
1. 2006.02.16 --> TMS + nabłonek --> 2 months before x-linking
 
2. 2006.05.12 --> TMS --> 2 weeks after x-linking --> left eye
2. 2006.05.12 --> TMS --> 2 weeks after x-linking --> right eye
 
3. 2006.08.16 --> TMS --> 3,5 months after x-linking --> left eye
3. 2006.08.16 --> TMS --> 3,5 months after x-linking --> right eye
4. 2006.08.16 --> nabłonek --> 3,5 months after x-linking
 
5. 2007.01.18 --> bez zmian
 
6. 2007.08.13 --> bez zmian
 
7. 2008.07.07 --> bez zmian
 
8. 2010.02.18 --> bez zmian
 
9. 2012.11.26 --> bez zmian
 
 
AKTUALNOŚCI
 
 
18 luty 2010r.
Z lenistwa nie wklejam na stronę kolejnych wyników badań. Informuję
Jedynie, że po 4 latach od zabiegu stożek stoi w miejscu. Tak więc cel chyba
osiągnięty.
 
 
26 listopad 2012r.
Witam ponownie. Dziś byłem na kolejnej wizycie. Minęło sześć i pół roku. Dwa
i pół roku przerwy w badaniach. Stożek stoi w miejscu. To najważniejsze. Oczy
cały czas „pracują”. Odczucie subiektywne: widzę trochę gorzej, większy
dyskomfort suchych oczu. A z przymierzania nowych okularków wyszła
niespodzianka, w lewym troszkę gorzej (o -0,25), a w prawym lepiej (aż o -0,5).
Taki już nasz los. Oczy cały czas żyją sobie własnym życiem i tyle. Mój sposób
na to jest taki, aby nad tym za dużo nie myśleć tylko wziąć się do roboty ;)
Dr Izdebska (bo u niej byłem) na podstawie doświadczenia i informacji
branżowych uważa, że raczej nie będzie konieczny ponowny zabieg. Ja,
zgodnie z wiedzą zdobytą wcześniej liczyłem się z tym, że po 10 latach będę
musiał to powtórzyć. Mam nadzieję, że tak nie będzie.
 
Żadnych nowych rewelacyjnych informacji się nie dowiedziałem. Naukowcy dalej
nie wiedzą skąd się bierze ta choroba, nowych metod leczenia nie ma. Coś tam
nowego ktoś opracowuje ale jest to w fazie badań jeszcze wcześniejszych niż
xlinking w 2006r. Jakiś zabieg polegający na poddaniu gałek ultradźwiękami (co
ściąga połączenia kolagenowe) i zaraz po tym (2,3 dni) x-linking żeby utrwalić
efekt. Nie dotyczy to tych którzy już wcześniej poddali się xlinkingowi. Na to
trzeba jeszcze poczekać kilka lat.
 
Dostaje wiele mail’i z pytaniami. Na najczęstsze odpowiadam poniżej:
 
- Czy zdecydowałbym się ponownie na ten zabieg ? Oczywiście, że tak.
 
- Czy po zabiegu polepszył mi się wzrok ? Mi akurat nie. Ale w takim przypadku
nie ma co się smucić. Celem było zatrzymanie choroby i to osiągnąłem. Albo
akurat miałem pecha albo to z powodu, że wcześnie wykryłem u siebie tą chorobę
i poprawa musiała by zmienić mój wzrok na idealny (na co przyznam w sekrecie
liczyłem ;) ).
 
- Czy robić zabieg od razu na oboje oczu czy pojedynczo ? Ja myślę, że od razu
na oboje. Znam przypadek dziewczyny u której pomiędzy operacją na jedno oko
(gorsze), a drugie (lepsze) choroba tak mocno i szybko postąpiła w lepszym
oku, że to lepsze stało się gorszym – i teraz bardzo żałuje. To jeden taki
przypadek. Decyzję musicie podjąć sami. Niektórym tak jak mi oczy goiły się
bardzo szybko, innym po 2 tygodniach jeszcze było dość „mlecznie” przed oczami
i musieli pozostać na zwolnieniu od pracy 3-4 tygodnie. Indywidualna sprawa.
 
- W której klinice robić zabieg i czy jest sens jechać do Drezna ? Do Drezna
na pewno nie ma po co jechać. No chyba, że mieszkasz przy zachodniej granicy
to masz 100km. Jeżeli chodzi o wybór kliniki w Polsce to tak jak pisałem 6 lat
temu: zabieg jest prosty i mało co zależy od lekarza. Trudno tu coś spier…. Z
pewnością klinika OKO LASER w Warszawie na Grzybowskiej ma w tym duże
doświadczenie bo pewnie robią tego najwięcej i z tego co wiem robili to jako
pierwsi w Polsce.
 
- Jak funkcjonuję teraz ? Tak samo. Bez jakichkolwiek soczewek, bez okularów
na co dzień. Okulary zakładam tylko do samochodu gdy jadę w nocy. Pozostała
sfera życia bez zmian.
 
PS
Do dziś nie odważyłem się skoczyć na bungee… ;)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Stożek

 

 

 

Kontakt

 

 

 

 

 

Strona domowa

 

 

 

 

 

 

© Marek Myszk. Copyright 2006. All rights reserved ;)